100 mega pod strzechy
Wojny na megapiksele część druga, tak mógłbym roboczo nazwać ten wpis. Chociaż rzadko piszę o takich nowinkach ten temat mnie zainteresował, ponieważ traktuje go jak pewnego rodzaju przepowiednię. Sony właśnie zapowiedziało nową matrycę o nazwie IMX555CQR o przekątnej 43,3mm (Full-frame), która została wykonana w technologii CMOS i skierowana jest do rynku konsumenckiego. Matryca posiada 102 miliony pixeli, a jej rozdzielczość wynosi 12288 x 8192 pixeli. Sensor pozwala na filmowanie w rozdzielczości 6K w 12 bitach, a zapis zdjęć może być realizowany w 16 bitach.
Jeśli spojrzymy na parametry, to konstrukcji bliżej dziś do matryc średnioformatowych niż pełnej klatki. Najbardziej dziwić może fakt, że docelowym odbiorcą tego sensora, według Sony, będą aparaty konsumenckie.
Czy faktycznie to takie dziwne?
Jeśli przyjrzymy się temu jak zmienia się otaczający nas świat, to będziemy mogli też lepiej zrozumieć decyzję producenta. Dziś, matryce o wspomnianych parametrach nie są jeszcze nikomu do niczego potrzebne w zastosowaniach domowych. Większa rozdzielczość to narzut na zajmowaną przez pliki powierzchnię, większe zapotrzebowanie na moc obliczeniową oraz transmisję danych. Jednak aktualny, technologiczny, stan rzeczy nie będzie trwać wiecznie. Nikt z nas do końca nie wie jak będzie wyglądać świat w najbliższej przyszłości. Choć mamy przesłanki do tego żeby spekulować.
Rozmiar pliku JPG pochodzącego ze 100-megapikselowej matrycy ma w przybliżeniu 20 megabajtów. Patrząc na dostępne dziś transfery danych w sieci to zbyt wiele jak dla pojedynczego pliku. W większości przypadków średni rozmiar obrazu graficznego jaki ściągamy z internetu ma jakieś 800kb, czyli 25 razy mniej. Obecny dziś standard LTE działa z prędkością do 300Mb/s, co zupełnie wystarcza do wygodnego przeglądania serwowanych w sieci treści.
Standard LTE będzie niebawem sukcesywnie wypierany przez sieć piątej generacji 5G, gdzie minimalna szybkość transmisji wynosi od 10Gb/s. Trzydzieści razy szybsza sieć bez problemu udźwignie dwadzieścia pięć razy większe pliki. Jeśli dołożymy do tego fakt, że standard JPEG 2000 już dziś można zastąpić przy pomocy formatu WebP, forsowanego przez Goolge, to sprawa znacznie się upraszcza. Ten format pozwala, już dziś, na osiągnięcie 40% komprecji bez utraty jakości względem wiekowego JPEG 2000.
Mój wniosek jest dość prosty, wzrost jakości materiałów dostępnych w sieci jest konsekwencją rosnących możliwości samej infrastruktury, a narzut, który z sobą niesie jest skutecznie kompensowany przez nieustający rozwój technologii.
Producenci sprzętu nie mają na co czekać, powinni i muszą być gotowi na te zmiany. Dodatkowo, ciągle malejący koszt przechowywania bajta danych, sprzyja tym zmianom. Przypomnę Wam tylko, że w 2008 roku standardem w kontekście rozdzielczości były matryce o rozdzielczości 12 megapikseli, kiedy średnia szybkość internetu wynosiła 5Mb/s. Zbierając te fakty w całość, czterokrotny wzrost rozdzielczości dla obrazów internetowych w cięgu najbliższej dekady nie powinien dziś już tak mocno szokować.