IronMan 2017 Mallorca
Reportaż bez formy
Moja majowa wyprawa na Majorkę, poza walorem czysto rekreacyjnym, miała dostarczyć mi wielu okazji do fotografowania… Cały rok z Ewą ciężko pracowaliśmy i te wakacje nam się zwyczajnie należały. Plan był dość skrzętnie przemyślany, poza X-T2 zabrałem ze sobą, 3 baterie, nowy statyw Genesis Base C1 (którego recenzję planowałem napisać – pewnie pojawi się za jakiś czas ale okoliczności tym razem nie sprzyjały), wężyk JCC, filtr polaryzacyjny B+W, ND 1000 Marumi, 18 – 55 i Samyego 12 2.0. Myślałem, że uda mi się wykorzystać każdy wschód i zachód słońca.
Plany to jedno, rzeczywistość to drugie. Życie pisze własne scenariusze, często różne od naszych wyobrażeń. Wizytę na Majorce zaczęliśmy od pobytu naszego synka w szpitalu, a później nie było wcale lepiej. Oboje z żoną złapaliśmy jakiegoś wirusa, angina, zapalenie ucha, gorączka, totalne rozbicie. Zasadniczo do końca wyjazdu na zmianę leżeliśmy, co gorsza powikłania po chorobie ciągnęły się za nami chwile. Mawiają, że wszystko co dobre szybko się kończy, na szczęście podobnie jest z tymi złymi rzeczami. Dziś mamy się już dobrze i idziemy do przodu.
Nasz pobyt na wyspie zbiegł się w czasie z zawodami Iron Man. W dniu wyścigu poczułem się lepiej, postanowiłem to wykorzystać i wybrać się na start, żeby zrobić mały reportaż. Moja mobilizacja była tym większa, że punkt startowy znajdował się ok. 1 KM od naszego mieszkania. Przyznam, że choć nie jestem szaleńczym fanem sportu to klimat tych zawodów wywarł na mnie duże wrażenie. Cała otoczka, sprzęt, liczba startujących, wsparcie i zaangażowanie rodzin… coś niesamowitego. Startowali i starzy i młodzi… patrząc na formę zawodników byłem pełny podziwu.
Ten dzień dla mnie zakończył się dwukrotną utratą równowagi… prawdopodobnie mój organizm nie był jeszcze gotowy na godzinny spacer, ale z perspektywy czasu uważam, że warto było się tam pojawić, żeby zobaczyć to widowisko.
Z tego miejsca chciałbym bardzo serdecznie podziękować firmie www.rbl24.pl za dostarczenie statywu Genesis.