Fujifilm X-T3 – recenzja v2.10
Tytuł dzisiejszej recenzji jest nieco przewrotny, celowo dodałem do niego wersję „v2.10”. Chciałem w ten sposób zaznaczyć pewien fakt o którym czasami zapominamy. Dzisiaj nie można recenzować i oceniać konkretnego modelu aparatu w oderwaniu od wersji oprogramowania sterującego jakie się w nim znajduje. Korpus to już nie tylko mechanika z trwale zaszytą logiką działania ale także zmieniające się oprogramowanie. To właśnie firmware w dużej mierze determinuje możliwości naszego sprzętu, wpływa na szybkość jego działania, wydajność (również w kontekście zużycia energii) oraz stabilność pracy.
X-T3 jest w wielu aspektach do złudzenia podobny do swojego poprzednika. W praktyce jednak, dzieli je tyle samo ile łączy. Za sprawą nowej elektroniki, X-T3 ma przed sobą znacznie większą perspektywę rozwoju niż rozbudowany, dziś do granic możliwości poprzednik. Ta techniczna przewaga pozwala mieć nadzieję, że przez najbliższe dwa lata nowy korpus, za sprawą aktualizacji, będzie pięknie dojrzewać.
W aktualizacjach nie chodzi jedynie o poprawę błędów, na szczęście w Fuji nigdy nie chodziło tylko o to. Począwszy od zbliżającej się kwietniowej aktualizacji, ten korpus otrzyma szereg nowych funkcjonalności, których dziś już nie można wprowadzić do starszych modeli.
Szukając odpowiedzi na pytanie w co dziś warto zainwestować (X-T3 czy X-T2), trzeba zastanowić się jaka perspektywa czasowa jest dla nas ważna. Czy odpowiedź ma dotyczyć dnia dzisiejszego czy też dalszej przyszłości. W pierwszym przypadku X-T2 powinno okazać się wystarczającym wyborem dla większości, bo to zwyczajnie fantastyczny aparat (sam spędziłem z nim dwa lata). Jednak dla tych, którzy jeszcze długo po zakupie chcą przypominać sobie jak dobrego wyboru dokonali, to właśnie X-T3 jest dziś najlepszym wyborem.
Co mi się podoba?:
Wykonanie, wygląd (choć srebrna wersja nie jest dla filmowców), poprawione względem poprzednika uszczelnienia, czytelniejszy wizjer, odpinane drzwiczki chroniące gniazda, gniazdo słuchawkowe w body, szybkość działania korpusu, szybkość AF, możliwości filmowe, jaaakość obrazu.
Co mnie denerwuje?
Nadal uważam, że bateria powinna być znacznie wydajniejsza, matryca nie wprowadza rewolucji, praca w słabym oświetleniu, zaniżane ISO, długi czas ładowania zdjęć przy podglądzie w porównaniu do poprzednika, brak stabilizacji, śledzenie obiektów mogłoby działać lepiej, luz na bagnecie, którego pojąć nie umiem.
Ocena ogólna:
X-T3 jest następcą bardzo udanego modelu, poprzeczka została zatem zawieszona naprawdę wysoko. Aparat już dziś nie zawodzi pokładanych w nim oczekiwań. Na starcie oferuje potężne możliwości zarówno w aspekcie fotograficznym jak i filmowym. Poza kilkoma niuansami można uznać, że dziś ten aparat to pewny i stabilny korpus, który śmiało można polecić zawodowcom. Tym co przemawia na korzyść korpusu jest najwyższa jakość obrazu w segmencie APS-C (rozumiana jako szczegół, kolor, charakter), świetna ergonomia, ciągłe wsparcie i stały rozwój oprogramowania sterującego.
Fujifilm X-T3
Rozdzielczość efektywna: 26.3 MP
Matryca: 23.5mm x 15.6mm(APS-C)X-Trans CMOS IV
ISO Natywne: 200 do 12800
ISO Rozszerzone: 100 do 51200
Pomiar ekspozycji: TTL 256-strefowy pomiar, Weilopunktowy / Punktowy / Średni / Centralnie ważony
Stabilizacja: Mechaniczna do 5,5EV
Migawka mechaniczna: 60min do 1/8000
Migawka elektroniczna: 60min do 1/32000
Migawka hybrydowa: 60min do 1/32000
Komunikacja bezprzewodowa: WiFi, Bluetooth 4.0
Porty: microUSB (USB 3.0), microHDMI, ø3.5mm (mikrofon), ø2.5mm (wężyk), port synchronizacyjny
Czas synchronizacji z błyskiem: 1/250s i krótszy
Bateria: NP-W126S Li-ion
Bryzo/pyłoszczelność: tak
Wymiary (dł./szer./wys.): 139.8/97.3/85.5(minimalna 39.5mm)
Waga: 673g (z baterią)
Po szczegóły odsyłam was tutaj.
Pierwsze wrażenia
Dziś już za późno by opowiadać Wam o pierwszych wrażeniach, ponieważ użytkuje ten korpus od pięciu miesięcy. W tym czasie, zdążył się już porządnie napracować, a ja miałem okazje poznać go w czasie wielu sesji studyjnych i plenerowych. Ponieważ premiera miała miejsce we wrześniu, korpus przeszedł testy w ujemnych temperaturach, wietrze, deszczu, śniegu. Dziś do pełni szczęścia brakuje mu tylko tropikalnych upałów, co stanowi dobry pretekst, żeby wybrać się z nim na wakacje.
Najtrudniejsze były początki, do wersji firmware 2.00, aparat lubił zaszaleć, na moje nieszczęście te szaleństwa dotyczyły często zapisu danych. Z sytuacją rozsypanej tablicy alokacji plików miałem do czynienia 4 razy na różnych kartach pamięci. Na szczęście wprowadzona w grudniu aktualizacja firmware-u 2.00 całkowicie ustabilizowała pracę korpusu. Od tego czasu jeden z naszych korpusów zrobił 30 tys. drugi 15 tys. bez zacięcia. Dziś śpię znacznie spokojniej, a sam korpus uważam za bardzo stabilny.
W pierwszym kontakcie z aparatem urzekła mnie praca AF. Osobiście zawsze stroniłem od wynalazków takich jak detekcja i śledzenie twarzy czy oka. Jednak w X-T3 obydwie wymienione funkcje są u mnie bardzo często aktywne. W studio, kiedy pracuje z jedną osobą przy świetle pilotującym, „Eye AF” sprawdza się bardzo dobrze. Wszystkie znaki na niebie zdają się mówić, że po kwietniowej aktualizacji AF będzie jeszcze lepiej.
Dużo dobrego można powiedzieć na temat nowego procesora sterującego X-Processor IV generacji. Jest on jakieś 3x szybszy od swojego poprzednika i zmienia radykalnie zasady gry. Fakt, że X-T3 dziś tak sprawnie ostrzy, potrafi nagrywać w Long-GOP czy kodować w H.265 to właśnie zasługa tej nowej, szybkiej platformy sprzętowej. Patrząc na historię rozwoju X-T2 można się spodziewać, że najlepsze dopiero przed nami.
Jakość wykonania
Jeśli chodzi o jakość wykonania Fujifilm X-T3 wzbudzał początkowo wiele kontrowersji i obaw. Korpus nosi na sobie znamię hańby w postaci napisu „Made In China”. Sam uległem temu obłędowi i biorąc go do rąk po raz pierwszy doszukiwałem się potencjalnych problemów, oglądając go podejrzliwie pod światło. Ale nic niepokojącego nie znalazłem i zaręczam Wam, że wszystko z nim w porządku. Od dnia premiery miałem w rękach co najmniej dziesięć sztuk X-T3, a fotografowałem co najmniej siedmioma z nich. Może to Was zaskoczy, ale działały bez zarzutu pomimo braku napisau „Made In Japan”.
Jedyne do czego możecie się doczepić, to delikatne pukanie dochodzące z wnętrza korpusu, które jest wynikiem optycznej konstrukcji wizjera. Tak zwyczajnie ma być, bo ktoś tak właśnie go zaprojektował (wiem bo pytałem w Japońskim oddziale firmy). Ważny jest także przemyślany wybór wersji kolorystycznej, srebrna jest bardzo miła dla oka, ale trudno utrzymać ten korpus w dobrym stanie, bardzo łatwo go zarysować. Co więcej, taki kolor odbija się w filmowanych przedmiotach, miałem z tym duży problem przy kręceniu packshotów,
Szkielet korpusu został wykonany ze stopów magnezu, jest też uszczelniony, co chroni go przed kurzem i wilgocią. Przyznam, że zewnętrzne uszczelnienia wyglądają znacznie lepiej niż w poprzedniku, tam bardzo delikatne uszczelki miewały tendencje do rozwarstwiania się. Dodatkowo korpus zyskał demontowalną klapkę osłaniającą gniazda (2 x jack, micro HDMI, USB 3.0), a stopa aparatu stała się monolitem. Zmiana konstrukcji kadłubku pozytywnie wpływa na oddawanie ciepła przez korpus (to szczególnie ważne przy filmowaniu).
Jeśli mowa o różnicach warto też wspomnieć o muszli ocznej, która została odsunięta o jakieś 3mm od tylnej krawędzi, dzięki czemu nadajniki takie jak Navigator X2 nie będą wam więcej ugniatać czoła. W czasie dotychczasowej pracy nie zauważyłem problemów z luzującym się mocowania gwintu statywu 1/4″, co zdarzało się w poprzednich modelach.
Mimo, że aparat, pozornie, jest bardzo podobny pod względem budowy do swojego poprzednika, to pokrętła zostały przeprojektowane. Trudno ocenić mi tą decyzje, natomiast inne wprowadzone zmiany konstrukcyjne, są dla mnie dowodem na to, że Fujifilm wsłuchuje się w głosy swoich klientów. Widać to choćby po obecnym w korpusie gnieździe słuchawkowym 2,5mm, zdejmowanych drzwiczkach, zmienionych uszczelkach, czy obecności portu USB-C, pozwalającego także na zasilanie korpusu z powerbanku.
Ergonomia
Pod względem przemyślanego rozkładu elementów sterujących trudno mieć jakiekolwiek zarzuty. Jest świetnie, jest lepiej niż za płotem, nawet jeśli pozornie tam trawa wydaje się zieleńsza. Wszystko jest pod palcem, wszystko jest przemyślane. Praktycznie każdą istotną funkcję aparatu mamy wyciągniętą na zewnątrz.
Kiedy naciskam pokrętło, żeby powiększyć wycinek kadru to tym samym pokrętłem, na którym nadal trzymam palec mogę zmienić poziom przybliżenia. Ma to sens? Dla mnie ma… Podobnie, zresztą jak możliwość zmiany rozmiaru punktu ostrzenia po naciśnięciu joysticka, którym wybieram, najpewniej, lokalizację dla tego punktu.
Klikalne pokrętła, klikalny joystick, programowalne niemal wszystkie guziki oraz gesty. Łącznie możecie spersonalizować 10 przycisków, 4 gesty, dwa pokrętła przy użyciu siedmiu stron funkcji wystawionych przez producenta. Chyba o ból głowy, może jedynie przyprawić nadmiar tego co z korpusem możemy zrobić niż jakiekolwiek niedostatki w tej materii.
Chwyt jest pewny, a korpusem można wygodnie pracować, ze szkłami takimi jak 16, 23, 35, 50, 56… do 16-55 zalecam Wam zakup gripu np. L-ki. Taki dodatek sprawi, że komfort wskoczy Wam na wyższy poziom jeśli zapniecie większe i cięższe szkło.
Żeby nie było tak całkiem różowo, jest coś nad czym Fujifilm musi popracować. Dotyk nadal wymaga poprawy, tutaj dobrymi przykładami są Olympus i Nikon Z. Tam funkcje dotykowe faktycznie są bardzo dobrze obsłużone. Mam nadzieję, że najbliższe aktualizację zaraz po zmianach w aplikacji mobilnej i autofocusie poprawią także działanie funkcji dotykowych.
Spust i migawka
Choć Fujifilm nigdy nie wydała oficjalnego stanowiska w tej sprawie, problemy ze spustem w X-T2 są wszystkim powszechnie znane. Nie jest to jakiś wielki problem, a jego przyczyna kryje się pod postacią niefortunnie dobranej grubości jednej z blaszek, która nie wytrzymywała próby czasu. Sama naprawa nie jest, ani kosztowna ani, bardzo skomplikowana jednak, skutki utraty skoku bywają uciążliwe.
Co prawda, na dzień dzisiejszy brak doniesień od użytkowników na temat problemów ze spustem w X-T3. Jednak to tylko połowa prawdy, bo trzeba pamiętać, że próbę ognia w postaci sezonu ślubnego „trójka” ma dopiero przed sobą. Mój korpus przy 30 tys. przebiegu nie wykazywał żadnych problemów, co stanowi dobry prognostyk.
Kiedy recenzowałem dla Was X-H1 rozpływałem się nad dźwiękiem jaki wydobywał się z wnętrza tego korpusu po muśnięciu spustu migawki. Na dobrą sprawę, pół na pół, rozpływałem się nad tym co było i czego nie było słychać.
Niestety, tej finezji próżno szukać w X-T3, choć tragedii nie ma. Migawka mechaniczna ma całkiem przyjemny dźwięk, ale nie jest on tak finezyjny jak w X-H1 czy w Nikonie Z6. Brzmi natomiast lepiej niż np. A7 III, choć trudno uznać to za komplement.
Balans bieli
Nie zauważyłem praktycznie żadnych problemów z działaniem automatycznego balansu bieli, choć w świetle żarowym radzę ustawić go ręcznie, aby uniknąć pomarańczowej tonacji.
Jakość zdjęć
W przypadku X-T3 historia przedpremierowych doniesień, bardzo przypomina mi pewien dowcip:
Czy to prawda, że w Moskwie na placu Czerwonym rozdają Samochody? Tak, to prawda, tylko że nie w Moskwie, lecz w Leningradzie, i nie na placu Czerwonym, a na placu Rewolucji, i nie Samochody, a rowery, i nie rozdają, a kradną
Z mojej perspektywy od czasu zapowiedzi do momentu pierwszych testów wyglądało to mniej więcej tak:
Źródło: Matryca w X-T3 być może będzie organiczna…
Rzeczywistość: Ale, proces badań przecież wciąż trwa…?
Źródło: Faktycznie, matryca będzie krzemowa, ale będzie mieć ponad 30MP!!!
Rzeczywistość: Bardziej prawdopodobne, że 26MP ?
Źródło: Spokojnie to będzie stockowa BSI, z szybkim odczytem
Rzeczywistość: Przecież nie jest stockowa…
Źródło: Bez paniki, będzie miej szumieć, przecież to nowa technologia
Rzeczywistość: Ale, ona szumi ciut mocniej od starej…
Źródło: Może, ale jest natywne ISO 160
Rzeczywistość: Ale to ISO wygląda na 200?
Źródło: Za to obraz ma więcej detalu bo pikseli też jest więcej
Rzeczywistość: Okey, ale w sumie to tego też nie widać…
Ta matryca nie jest wcale taka zła, złe jest natomiast to w jaki sposób producenci grzeją rynek, wskazując później na fakt, że przyczyną zamieszania są niesprawdzone źródła informacji. Tych na temat X-T3 było sporo, choć żaden z producentów nie jest bez winy. Wspomnijmy tylko o innowacyjnym mechanizmie domykania migawki przy wymianie obiektywu, który miał Nikona Z uchronić przed kurzem… dziś słuch po innowacji zaginął.
Jeśli chodzi o sam sensor, otwarcie stwierdzam, że rewolucji w tym obszarze brak. Sensor to 26MP matryca CMOS wykonana w technologii BSI, co poprawia jej osiągi przy tak gęstym upakowaniu, ale nie jest to rewolucja, a raczej nieznaczna ewolucja. Poniżej krótki test obrazujący różnice pomiędzy starym i nowym sensorem.
Szczegółowość obrazu
Powyższy test przeprowadziłem dla zainscenizowanej scenki oświetlanej światłem LED o mocy 150W i zmierzonej temperaturze barwowej 5550K. Moc i ustawienia zostały dobrane w taki sposób, abym miał margines +/-5 EV.
Jeśli chodzi o ilość detalu to minimalnie wygrywa X-T3, prawdopodobnie ze względu na zwiększoną rozdzielczość sensora , natomiast różnica ta jest minimalna. Poniższe wycinki 125% z pełnego kadru.
W kwestii możliwości wyciągania z głębokich cieni, znowu minimalną przewagę zyskuje X-T3, widać to w ilości detalu zachowanego po zbiciu świateł i odzyskaniu cieni (głównie w ciemnych partiach obrazu). Tutaj również różnica jest niewielka.
Na wyższych czułościach ma tutaj na myśli ISO większe od 3200, Fujifilm X-T3 zachowuje więcej detalu w porównaniu do X-T2, obraz jest też bardziej kontrastowy. Przeciągnięcie suwaka ekspozycji na +4EV uwidacznia artefakty, po rozkładzie ziarna na dużym wycinku można stwierdzić, że X-T3 w tym obszarze także zachowuje się odrobinę lepiej. Jednak nie są to różnice, które można dostrzec gołym okiem bez dużego powiększenia.
Jeśli jesteśmy już przy wysokich czułościach to nie sposób nie zauważyć tzw. robaczków (artefaktów), zwłaszcza kiedy przesadzimy z wyciąganiem cieni. Jedynym sposobem jaki znam, aby zminimalizować to zjawisko jest redukcja wyostrzania i umiar w odzyskiwaniu „darków”. Z dobrych wiadomości, w trakcie testu nie zauważyłem bandingu, ani innych, dających się bardzo we znaki defektów obrazu.
Jakość filmów
Filmowanie jest tym obszarem, gdzie X-T3 robi porządek w segmencie, aparatów APS-C (przynajmniej przed premierą A7000). Dzisiejsza konfiguracja już robi wrażenie, a mam podskórne przeczucie, że to nie koniec (ostatni aktualizacja dodała np. HGL).
Wydaje mi się, że X-T3 ma wszystko i to jeszcze bez zewnętrznego recordera:
- F-Log,
- 10-bit output na kartę SD,
- HGL (Hybrid Log Gamma) z przepływnością 200 Mb/s w Long-GOP,
- H.264/H.265 (HEVC),
- Próbkowanie 4:2:0 (4:2:2 z rejestratorem),
- 4K 60 kl./s z przepływnością 200 Mb/s w Long-GOP,
- Tryb rejestracji slow motion od 2x do 5x w 100-120 kl./s,
- Zebra,
- Ciche sterowanie filmem (ekran dotykowy),
- Tryb nocny,
- Rozdzielona konfiguracja video/zdjęcia,
- Regulowana prędkość działania AF-C,
- Detekcja oka w trybie filmowania,
Jedynym brakiem jaki możemy X-T3 wytknąć w kontekście filmowania, jest brak stabilizacji obrazu. Poza tym trudno się do czegokolwiek doczepić. Nie jestem profesjonalnym twórcą video, jednak korzystam z X-T3 bardzo często przy nagrywaniu swoich materiałów na kanał YT i nie miałem jak do tej pory powodów do narzekań. Kiedy wypożyczałem korpus znajomej zajmującej się profesjonalnie składaniem video, także była pod wrażeniem tego co można wycisnąć z F-Loga przy color gradingu.
Jeśli zamierzacie dużo filmować, aby uniknąć problemów ze stabilnością pracy i nagrzewaniem korpusu używajcie oryginalnych baterii. Zamienniki np. Patony świetnie sprawdzają się w przypadku fotografii, sam posiadam kilka sztuk. Jednak filmowanie w 4K może mocno obciążyć wasz korpus, a wtedy stabilne źródło zasilania może okazać się tym „najsłabszym ogniwem”.
Szybkość ostrzenia
Jeśli w X-T2 i X-H1 pod względem szybkości pracy AF było bardzo dobrze, to w przypadku X-T3 nie można użyć innego słowa jak świetnie. Natomiast odkąd sam wykonuje testy sprzętu, boje się mocnych i definitywnych stwierdzeń w tym obszarze.
Po pierwsze jeśli powiem Wam dziś, że jest świetnie, to co powiem, po kolejnej aktualizacji… że jest świetniej?
Po drugie nie widziałem jeszcze w sieci takiej metody oceny pracy AF, która by mnie do siebie przekonała pod kątem powtarzalności i dokładności pomiaru.
To co można powiedzieć na 100% to, że punktów detekcji fazy jest więcej (425 zamiast 325) i pokrywają one cały dostępny obszar sensora. Na tym jednak nie koniec, różnicę w anatomii pojedynczego punktu AF widać na tym slajdzie. Pojedynczy punkt składa się nadal, z pięciu obszarów jednak każdy z nich zawiera teraz 8 obszarów odczytu zamiast czterech. Nowy procesor to ok. trzykrotnie szybsza jednostka obliczeniowa. Bezpiecznie przyjęto, że próbkowanie wzrasta dzięki temu dwukrotnie.
Kiedy to wszystko ze sobą złożymy, wymnożymy i otrzemy pot z czoła. Okazuje się, że w tej samej jednostce czasu mamy czterokrotnie więcej danych niż miało to miejsce w X-T2, zamiast 60-ciu porcji 240. Być może to sprawia, że AF w X-T3 działa tak pewnie i szybko.
Zapięte na korpus uszczelnione szkła 2.0 dają okazję to wykrztuszenia z siebie „Wowww!!!…”. Jest cicho, celnie, szybko, pewnie i ten stan uzależnia. Moment ochłody przychodzi ze starszymi szkłami takimi jak 35 1.4. Choć tutaj także X-T3 zdaje się radzić sobie lepiej niż poprzednik, a ustawianie ostrości obchodzi się bez zbędnego „pompowania”. Bardzo podobnie sytuacja wygląda z 56-ką, której używałem przy fotografowaniu scenki testowej, ostrzyłem tam w centrum banknotu, małym punktem. X-T3 nie myliło się w trakcie tej operacji, natomiast X-T2 miała znacznie więcej trudności.
Mechanizmy AF w aparatach bezlusterkowych, dziś ze względu na pełne pokrycie matrycy przez punkty PDAF, radzą sobie co najmniej tak samo dobrze jak centralne punkty krzyżowe w lustrzankach. Dzięki rozbudowanym funkcjom opartym na detekcji kontrastu, wspomagającym działanie PDAF jest nawet lepiej. Każda aktualizacja oprogramowania niesie ze sobą poprawę wydajności działania AF i ten proces wydaje się nie mieć końca. To jak dziś działa AF w x-T3 można krótko podsumować jednym optymistycznym stwierdzeniem.
Jest lepiej niż było, a będzie znacznie lepiej.
Sztuczna inteligencja coraz śmielej wkracza do naszej codzienności, zagląda również do świata aparatów fotograficznych. Automatyczny element decyzyjny wspomagający pracę AF przy ocenie ostrości będzie działać z każdym rokiem lepiej. Dziś AI oraz narzędzia oparte na uczeniu maszynowym są bardzo modne, ale mówiąc między nami, nie są to wcale nowe odkrycia. Skutecznie działające algorytmy detekcji i rozpoznawania twarzy były znane od wielu lat (wystarczy spojrzeć na projekt OpenCV).
Być może kiedyś zapomnimy o detekcji fazy na rzecz sieci neuronowych i uczenia maszynowego. Już dziś priorytet ostrości ustawiany na konkretną twarz (dostępny też od kwietnia w X-T3) to nic innego jak algorytm rozpoznawanie twarzy oparty na działaniu sieci neuronowej.
Jeśli chodzi o filmowanie, niewątpliwą przewagą nad konkurencją jest możliwość śledzenia twarzy i detekcji oka w trakcie nagrywania. Możemy też decydować o szybkości i płynności (subtelności) ostrzenia w trybie AF-C. W tym trybie użytkownik ma do dyspozycji pięć pre-definiowanych profili pracy AF oraz jeden profil, gdzie parametry może zdefiniować sam użytkownik.
To nad czym Fujifilm musi jeszcze popracować to tracking obiektów, tutaj Sony jest na czele stawki, szybkość działania AF jest tam prostu niesamowita. X-T3 nie jest bardzo daleko za A7 III, jednak trzeba uczciwie i jasno powiedzieć, tak rozbudowanego systemu AF jak Sony nie ma dziś nikt.
To co do gustu przypadnie dziś osobom filmującym to fakt, że w X-T3 jest możliwość korekcji szybkości przeostrzania. Pomocna może okazać się także możliwość ustawienia ostrzenia na tylnej ściance. Dotykowy ekran pozwala także na wygodny wybór punktów ostrości, jednak brakuje trybu umożliwiającego wyłączenie Pre-AF, który nie zawsze jest potrzebny. A każdorazowe przeostrzanie po wyborze punktu palcem sprawia, że obsługa dotyku wydaje się być bardzo ociężała.
Miłośnicy szkieł manualnych otrzymali nowy sposób ustawiania ostrości w postaci „microprism”. Jest to koło przypominające matówkę z rastrem, umieszczone w centrum ekranu. Ja nadal pozostaje przy peackingu, który działa dobrze, pewnie i jest wygodny także, kiedy powiększamy wycinek kadru (oczywiście jego skuteczność będzie zależeć od warunków i zapiętych szkieł, tu liczy się kontrast).
Zapis na kartę
Jeśli chodzi o szybkość zapisu i pojemność bufora to najlepszym pomysłem jaki miałem, aby je sprawdzić było przestawienie trybu pracy na seryjny CH i wciśnięcie spustu migawki „do dechy”. W X-T3 szybkość robienia zdjęć w trybie seryjnym to, aż 11 kl./s (bez cropowania, na migawce mechanicznej). Biorąc pod uwagę wagę nieskompresowanych plików RAW (okolice 50 MB), zapchanie bufora nie powinno stanowić wielkiego problemu. Przy okazji, tego nudnego fragmentu, pokaże wam jak droższe, szybsze karty USH II z prędkością zapisu sięgająco 300MB/s wpływają na szybkość działania korpusu (wiem, że to Was to interesuje). Odpowiemy sobie też na pytanie kiedy warto inwestować w takie nośniki pamięci.
Dla karty SanDisk USH I o szybkości zapisu 90 Mb/s otrzymałem, dla nieskompresowanych plików RAW średnio 33 pliki, nim aparat zaczął zwalniać, a prędkość opróżniania bufora wynosiła średnio 39 sekund (licząc od momentu zwolnienia spustu). Po zmianie karty na SanDisk Extreme Pro 300 MB/s dla tych samych ustawień (nadal nieskompresowany RAW) udało mi się wykonać średnio 36 zdjęć przed zapchaniem bufora, a jego zwalnianie zajęło, uwaga, 11,5 sekundy czyli blisko 70% szybciej.
W przypadku plików skompresowanych, dla karty 90 MB/s przed zapchaniem bufora udało mi się wykonać 38 zdjęć, a jego opróżnienie średnio wynosiło 12 sekund. Dla karty 300MB/s udało mi się wykonać 48 zdjęć w RAW i wyczyścić pamięć w okolicach 5 sekund. W tym przypadku przewaga karty 300 Mb/s stopniała do 60%.
Procenty to bardzo wygodne narzędzie w rękach PR-owców, bo kto z Was nie chciałby posiadać karty 60% szybszej? Natomiast 70% z 39 sekund, to odczuwalnie inna wartość, niż 60% z 12 sekund. Jeśli używacie plików RAW skompresowanych, zysk 7 sekund może nie być warty dopłaty 200 zł do nośnika.
W przypadku plików JPG w jakości FINE trzeba się postarać by zapchać bufor nawet w przypadku wolniejszej karty 90 Mb/s. Mnie ta sztuka udała się po 280, a na zwolnienie pamięci czekałem 5 sekund. Przy zdjęciach wykonanych w serii, dla karty 300 Mb/s poddałem się po 400 zdjęciach z troski o migawkę i nadal bufor nie wymagał opróżnienia.
Wnioski są dość oczywiste, malejąca wielkość pliku ma wpływ na poprawę szybkości opróżniania bufora nawet w przypadku wolniejszych kart. To czy warto myśleć o najszybszych nośnikach na rynku, zależy przede wszystkim od tego jakich plików używacie, a moim skromnym zdaniem ma większy sens jeśli filmujecie w 4K przy wysokiej przepływności.
Warto zwrócić uwagę także na fakt, że synchroniczny zapis zdjęć na dwie karty nie powoduje żadnych skutków ubocznych, zarówno w kontekście ilości zdjęć możliwych do zapisu jak i czasu opróżniania bufora. Ten aspekt jest szczególnie ważny dla „ślubniaków”, którzy z racji wykonywanego zawodu nie mają czasu na „przerwy w dostawie bufora”. Są na rynku aparaty, które mają z tym problemy.
Należy także pamiętać, że w trybie filmowania jedyny możliwy typ zapisu na kartę to zapis sekwencyjny, nie ma tutaj możliwości replikowania zapisu wideo na dwie karty pamięci.
Wizjer
Wizjer jest mocnym punktem X-T3, choć już w X-T2 niczego mi, pod tym względem, nie brakowało. Zastosowany wyświetlacz to czytelny i klarowny ekran OLED o rozdzielczości 3,69MP i powiększeniu 0,75x.
Co prawda, kiedy spojrzy się raz w wizjer Nikona Z6, już nic nie jest takie samo, to Fujifilm nie ma powodów do kompleksów, te natomiast może mieć Sony.
Obraz w ekranie jest płynny, klarowny i czytelny. Możliwość powiększenia wycinka kadru przy użyciu klikalnego pokrętła stanowi wzór do naśladowania dla innych. Jest to szczególnie pomocne przy używaniu bardzo jasnych manualnych szkieł, co w zestawieniu z EVF wysokiej rozdzielczości stanowi bardzo wygodne narzędzie pracy.
Ekran załączany może być za pomocą czujnika zbliżenia oka. Co nie jest tylko bezmyślnym bajerem, ten mechanizm w X-T3 działa bardzo dobrze i jest dobrze skalibrowany, pozwala także na lepsze wykorzystanie baterii. W X-T2 bardzo często mimo utrzymania odległości od odzieży, ekran przełączał się przy strzelaniu z biodra.
W praktyce
Wybrałem ten korpus świadomie trzy razy, nie dlatego, że chciałem zweryfikować słuszność pewnego starego powiedzenia, ale dlatego, że X-T3 to bardzo udana konstrukcja. Na tyle udana, że nie mam obaw przed używaniem jej w codziennej pracy i polecaniem jej innym. Już dziś możliwości korpusu są imponujące, a jest on wciąż świeży i ma przed sobą jeszcze dużą perspektywę rozwoju.
Przez ostatnie pięć miesięcy miałem go ze sobą na wielu zleceniach, od chrzcin po śluby, od studia po mroźne plenery. Ten korpus, jak do tej pory nigdy mnie nie zawiódł, a nawet jego chińskie korzenie nie objawiły po czasie swej nietrwałej natury. Jeśli dziś miałbym Wam rekomendować narzędzie do bezpiecznej i wygodnej pracy w systemie Fujifilm, jest nim właśnie X-T3.
W kontekście filmowania na ten moment, poza stabilizacją, jest w nim wszystko czego od korpusu filmowego można chcieć. W kontekście fotografii jeśli tylko możecie pogodzić się z brakiem papierowej głębi ostrości otrzymujecie bardzo wysoką szczegółowość zdjęć, fantastyczny kolor, genialną ergonomię i olbrzymią frajdę z pracy tym korpusem. Teraz pozostaje tylko obserwować jak ten korpus będzie się zmieniać wraz z kolejnymi aktualizacjami.
Dziś Fujifilm oferuje bardzo dobre osiągi w zakresie jakości obrazu i jest fantastyczny pod względem ergonomii. Na pochwałę zasługuje także sprawność działania systemu AF. Wyróżnikiem rynkowym na moment pisania tego artykułu jest funkcja śledzenia oka działająca w filmowaniu. Nowości w kontekście budowy zewnętrznej nie jest wiele, ale pamiętajmy, że X-T3 otrzymał nowe serce, które sprawdza się świetnie.
15 komentarzy
Dołącz do dyskusji i opowiedzieć nam swoją opinię.
Takiej recenzji potrzebowałem. Za kilka chwil będę szczęśliwym posiadaczem pierwszego aparatu Fuji w mojej dziesięcioletniej przygodzie z cyfrową fotografią. Good job!
Dzięki serdeczne, ciesze się, że recenzja pomogła.
Przez chwilę myślałem o Sony. Już o Sony zapomniałem 🙂
Ja to powtarzam jak mantrę, Sony daje dziś maksimum technologiczne, ale dla mnie X-T3 to maksimum użytkowe – zdrowy kompromis. Zachęcam natomiast do tego by samemu testować i wypracowywać własne wnioski, to jest mój blog, to miejsce do subiektywnego spojrzenia. Choć bardzo dbam o to by teksty i filmy były rzetelne.
Bardzo dobra recenzja.Od jakiegoś czasu obserwuje to co robisz w temacie sprzętu Fuji.
Będąc użytkownikiem Fuji od dawna poznałem wielu recenzentów dlatego uważam że twoja robota jest bardzo dobra.
Dzięki
Dzięki… pod koniec roku opowiem Wam więcej o tej robocie, o czasie, ale to wszystko w noworocznym podsumowaniu, na razie skupiam się na dalszej pracy. Bardzo dziękuje
Uzywalem swego czasu XT-3 i smiem twierdzic ze ma najlepszy AF na rynku, lepszy niz wszystkie Sony razem wziete. Barwy wg mnie zbyt mocna wpadaja w fiolety, sa przez to chlodniejsze niz w przypadku Sony. No ale Sony slabo sobie radzi z zielonym i kolorami skory. Dzieki XT-3 odkrylem na nowo potencjał 35 1.4. Teraz moge fotografowac bez pompowania, ktore na tym szkle doprowadzalo mnie do szalu.
Pozdrawiam, Michal Wlodarczyk
https://michalwlodarczyk.pl
Dzięki Michał za merytoryczny komentarz. Bardzo doceniam. Masz racje, w Z6 jest matryca z A7 III ale jest inaczej wyskalowana, mnie wkurzały czerwienie w soniaku, albo zwyczajnie nie umiałem sobie z nimi poradzić. Sam czekam na aktualizację FV w X-T3, myślę, że materiał który pojawi się po niej wiele nam powie o realnych możliwościach Fujifilm. Uwierz, czekam drepcząc nogami 🙂 35 1.4 ma taki charakter, że powinno się go ozłocić, to 180 gramów, żywego złota… ja absolutnie kocham to szkło i gdybym miał wybrać to jedno… byłaby to ta 35-ka
Cześć. Sam też dorzucę 3 grosze bo szanuje twoją pracę i testy. Napisałem ci już kiedyś na youtube , że wprawiasz się w filmowaniu i widać progres jaki robisz przy każdym nowym video wrzuconym na yt, teraz przeczytałem twoją kolejną recenzję i nie mogę przejść obok tego obojętnie. Świetna robota, nie chodzi o to aby być „funboyem” jakiegoś systemu i hejtować inne firmy, ale żeby nabrać takiego dystansu jaki ty masz do tego korpusu i na chłodno opisać jego wady i zalety. Sam zaczynałem od filmowania i to legendarnym canonem 5dmkII. Nigdy nie lubiłem robić nim zdjęć, pewnie nie umiałem bo to świetny aparat. Po latach Nie sprzedając go kupiłem XT-2 jako jego następce do filmowania ślubów i wesel i pomimo tego, że zaliczyłem tym fuji wiele filmowych wpadek, to o dziwo zacząłem odczuwać dziecięcą radość z naciskania spustu migawki i fotografiwania co od ok 2 lat nieprzerwanie czynie. Canon był ciężki a fuji może być, w zależności co przypne. Moge złożyć zestaw z gripem , 50-140 f2.8 ,monitorem podglądowym i kierunkowym Rode i wybrać sie jako drugi operator na wesele, moge zalozyc stalke samyanga 12mm t2.2 na gimbal, a moge podpiąć tylko 27mm 2.8 i pójść na street lub wycieczke z rodziną trzymajac go w kieszeni w kurtce. Ten sprzęt jest niezwykle elastyczny i można go dopasować do swoich potrzeb. U innych producentów jest z tym triche gorzej.
Pozdrawiam i rób swoje bo robisz to dobrze.
Dzięki, dziś dotarłem do Twojego komentarza, a to był dobry dzień na to, abym go znalazł. Dzięki serdeczne… dodałeś mi otuchy tym co napisałeś…
Od kilku m-cy mam problem w wyborze xt3 a bmpcc 4k. Co wybrać? Wiem o różnicach między nimi. Bmpcc 4k bardziej do filmu, w warunkach zaaranżowanych. Czy xt3 podoła w realizacji dokumentu, etiud, teledysku i.t.p.? Za xt3 przemawia większa matryca, bmpcc 4k to raw, pro res. Za kilkanaście dni mam otrzymać bmpcc 4k, a xt3 mnie porywa. Za każdą opinię serdecznie dziękuję!
Dzięki za świetną i obszerną recenzję! Chciałbym nawiązać do luzów na bagnecie. U mnie występuje luz w połączeniu x-t20 i 55-200 (występuje przy zmianie ogniskowej i jedynie w tej konfiguracji irytuje). Po podłączeniu 55-200 do x-t30 luz jest wyczuwalny tylko przy mocniejszym poruszaniu obrotowym obiektywu u nasady, ale ogólnie nie jest upierdliwy i nie występuje przy zmianie ogniskowej. Widać wyraźnie korektę względem modelu x-t20. Odsyłam x-t20 do serwisu do sprawdzenia, zobaczę co stwierdzą. Czy jeśli chodzi o X-T3 to z jakimi obiektywami był luz na bagnecie? Wygląda na to, że względem X-T2 nie ma poprawy. (przymierzam się też do X-T3 i stąd moje pytanie). U mnie z pozostałymi obiektywami – 18-88 jest przyzwoicie (przy codziennej pracy nie jest zauważalny) natomiast np z 16 2.8 jest idealnie (pewnie też z racji uszczelniania). Ogólnie w x-t30 ze wszystkimi obiektywami wyraźnie lepiej niż w x-t20. Widziałem Twój test obiektywu 200 2.0 i tam luz był chyba największy, na dodatek słyszalny :-/
Pozdrawiam, Maciej Dyguła
Witam. Od pewnego czasu przymierzam się do zakupu Fuji. Jakiś czas temu kupiłem córce używane X-T10 i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem jakości zdjęć. Problemem natomiast jest na co się zdecydować. X-T2 czy X-H1 (obecnie zwłaszcza w promocji z gripem wydaje się atrakcyjny). Celuję głownie w fotografii krajobrazu (w tym nocnej) oraz podróżniczej. Czasami focę ptaki i makro. Z uwagi na podróże, mniejszy T2 wydaje się lepszy. H1 to natomiast lepszy wizjer i ergonomię. T3 wydaje jest ciut za drogi – różnicę chyba bym wolał wydać na szkła. Czy można poprosić o podpowiedź?
Dziś X-H1 to lepsze rozwiązanie niż X-T2, ze względu na możliwości. Jeśli tylko gabaryty są akceptowalne przez użytkownika. O chorobach wieku dziecięcego wspominałem w recenzji, natomiast ze wszystkimi można żyć.
Wspaniałe pomysły kosztuja grosze. Bezcenni są ludzie, którzy je urzeczywistniają. Twój blog jest tego wspaniałym przykładem…